9.3.08

Dzień ósmy (mniej spóźniony).

Zaczytane:


Wydawałoby się, że wybór nie może być dialektyczny, że takie stawianie problemu zubaża go, to znaczy fałszuje, to znaczy przeobraża w coś innego. (...) Od tak do nie ileż może?”


„Gra w klasy” Julio Cortazara


Puryści, nie proście mnie o wstawianie tam tego akcentu nad „a” w prawą stronę. Nie potrafię tego zrobić (a szczerze mówiąc, nie chce mi się szukać).


Żebym nie zapomniał: wszystkiego najlepszego, dziewczyny!!!


Ok, mamy to już za sobą.


Opóźnienia w ukazywaniu się wpisów nie wynikają z mojego lenistwa, lecz z braku dostępu do internetu. Nawet nie tyle z braku, ponieważ gdyby kierownik nie był skąpy (lub gdyby instytut nie był taki skąpy) można by spokojnie korzystać. Ale jest jak jest, nie mnie to oceniać czy zmieniać, zatem moje króŧkie relacje pojawią się nieco później.


Dzisiejszą noc spędziliśmy na podróży w okolice Bornholmu, dzisiejszy dzień na opływania Bornholmu (i oczywiście zbieraniu wody, nie myślcie sobie, że to tylko taki kaprys kapitana) a teraz znowu wracamy do ojczyzny, do tego kraju mlekiem i miodem płynącego, gdzie ochraniają nas duchy przodków. A przy okazji do internetu i Szczecina. W tej kolejności.


Ilość filmów, jakie obejrzę w ciągu tego rejsu jest całkiem spora. Jakby policzyć godziny spędzone przed telewizorem, można by dojść do wniosku, że projekcje odbywają się na dwa ekrany, bo jednej doby nie da się tego przetworzyć. Wspominałem, że śpię tu średnio 8h w ciągu nocy i w dodatku jeszcze pracuję? I uczę się, rzecz jasna. Przed wszystkim.

Brak komentarzy: